Zwolnienie tempa świata

Kochani, jak się macie w tej całej sytuacji? Jak Wasze samopoczucie?
Tak mi przyszło, żebyśmy w tym naporze przytłaczających informacji podzielili się tym, co dobrego dzieje się w naszych życiach w tej sytuacji, jakie pozytywne zmiany ona wnosi. Tak dla równowagi 😊

Ja muszę przyznać, że czuję się zupełnie inaczej. To zwolnienie świata działa na moją istotę kojąco. Mam wrażenie jakby wcześniej ten pośpiech, hałas, pęd udzielały mi się i potrzebowałam więcej czasu, by się zregenerować, by naładować baterie. Natomiast od czasu, gdy w Irlandii zamknięto szkoły, puby, gdy jeździ dużo mniej aut, gdy ludzie pracują w domach i nie śpieszą się z miejsca na miejsce, jest jakby mniej bodźców w polu kolektywnym, które do tej pory, gdy ich było sporo, nieświadomie odczuwałam i które na moją wrażliwość wpływały. Mam też wrażenie, że jest dużo więcej życzliwości, choć na jej brak nigdy nie mogłam narzekać w Irlandii. Jakbyśmy się stali taką jedną wielką rodziną… W każdym razie ja tak to czuję. 

Mam również wrażenie, że natura dostała oddech. Na pewno słyszeliście o niebie w Chinach, które w końcu widać, bo fabryki stanęły, o czystej wodzie w kanałach weneckich itd. Gdy byłam ostatnio z córką w naszym lesie i zbierałyśmy czosnek niedźwiedzi nad strumyczkiem, to aż z wrażenia stanęłam jak wryta, bo zdałam sobie sprawę, że nie było tego szumu, który normalnie dochodził z dwupasmówki za lasem. Za to ptaki było bardzo słychać, a ich świergot był tak radosny i tak bogaty.

Kolejna rzecz – od czasu tego zwolnienia tempa na Zielonej Wyspie, mimo, że to tempo i tak zawsze odczuwałam jako duuuużo wolniejsze niż w Europie kontynentalnej, lepiej się wysypiam, mam więcej energii, no jest inaczej i to jest wyczuwalne. Dziś w sesji, rozmawiając z kobietą, której towarzyszę w procesie, obie stwierdziłyśmy, że to tak jakbyśmy wcześniej próbowały sobie radzić z tym pośpiechem świata, a teraz ten świat wyhamował do naszego tempa wrażliwców 😊 Kto tutaj też tak to odczuwa?

Co jeszcze? Zwróciłam sobie przyjemność z gotowania! Mimo, że jemy w miarę zdrowo, to ostatnie kilka lat to nie było to co kiedyś. Gdy dzieci były małe to miałam tzw. hopla na punkcie zdrowego odżywiania i bardzo ale to bardzo dbałam o to, by przyrządzać posiłki z ekologicznych, nieprzetworzonych produktów, do tego stosowałam mnóstwo ziół. Z czasem, gdy dzieci podrosły, a ja wpadłam w wir pracy, pozostały z tego podstawy. I ta obecna sytuacja postawiła mnie do pionu. Przedwczoraj, gdy robiłam pastę z dzikiego czosnku, a potem zakwas z buraków, czułam wielką radość w środku. Aż powiedziałam do Grzegorza „Boże jak ja lubię takie rzeczy robić! Jak ja lubię robić swoje, zdrowe jedzenie!” Pomyślałam sobie o tym, że wcześniej robiłam to bardziej z obowiązku – bo ciąża, czyli dziecko, bo karmienie piersią, czyli dziecko, a nie tak po prostu dla siebie, z troski i miłości wobec siebie i z czystej przyjemności pichcenia.

Co jeszcze? Nasza córka od kilku lat prosi nas o nauczanie domowe i w tym roku zdecydowaliśmy, że spełnimy jej prośbę. Ja jednak miałam nadal obawy, nie mogłam sobie wyobrazić, jak to pogodzimy, jak mam znaleźć na to czas, skąd wziąć odpowiednie materiały, pomysły itd. I co się okazało? Że jest mnóstwo już gotowych platform, które wspierają w nauce w domu, a języka irlandzkiego, w nauce którego ja nie mogę jej pomóc, bo go zupełnie nie znam, może się uczyć przez aplikację. Do tego zdałam sobie sprawę jak zorganizowana jest nasza córka, jak świetnie sobie radzi planując swój dzień, jak wystarczyło zachęcić ją do jej własnego rytmu i ona szybciutko go znalazła. Każdego dnia tworzy, maluje, robi biżuterię, gotuje. Je kiedy chce, idzie do toalety kiedy chce, nie przerywa sobie projektu, bo czas teraz na inną lekcję, robi rzeczy od początku do końca i ma z tego frajdę! Obawy, które ja miałam co do jej edukacji domowej rozpłynęły się.

Kochani, zachęcam Was do tego, byście podzielili się swoimi dobrymi zmianami, refleksjami, obserwacjami. Piszcie proszę w komentarzach, niech nam wszystkim udzieli się dobra energia 

Na fotografii prezentuję się Wam w wykonanych przez naszą córkę kolczykach z korą drzewa z naszego lasu.

10 komentarzy do “Zwolnienie tempa świata

  1. Bardzo utożsamiam się z wpisem 🙂 Mieszkamy w centrum Londynu i myślałam, że nie będzie to możliwe w tym miejscu, ale rzeczywiście teraz odpoczywamy! Trochę głupio mi się przyznać, ale obawiam się powrotu do „normalności”, do tamtego tempa życia… Nim to wszystko się zaczęło, oboje z partnerem byliśmy skrajnie wycięczeni pracą w restauracji i mieszkaniem w centrum Londynu. Dowiedzieliśmy się tez wtedy, że mamy poważne problemy z nadnerczami, nie widzieliśmy dla siebie dobrego rozwiązania, jak zatrzymać się i zadbać o siebie w tamtym trudnym dla nas czasie.

    Rozwiązanie przyszło samo… czuję się teraz w Londynie jak w małym miesteczku. Byliśmy nawet na wycieczce przy London Eye, Big Benie czy Buckingham Palace, jechaliśmy rowerami przez ścisłe centrum i była to naprawdę relaksująca wycieczka 🙂 Także choć w obecnej sytuacji jest wiele przykrych rzeczy, takich jak podejście państwa polskiego do swoich obywateli, to my, tak jak i Ty, odnajdujemy w tym czasie też coś dla siebie. Czułam, że tak jak i ja jest pewnie wiele osób desperacko potrzebujących gruntownego odpoczynku. Widzę to tak jakby świat dostał przymusowy urlop zdrowotny

    1. Dziękuję bardzo Gosiu za komentarz <3 A co jeśli zamiast wracać do “normalności”, do tamtego tempa życia, pozwolisz sobie przeorganizować swoje życie tak, by żyć w swoim tempie? Co jeśli ten czas został nam dany, żebyśmy się zatrzymali i przestawili zwrotnice..?
      Pozdrawiam ciepłpo <3

      1. To prawda! Przy okazji chcialam Ci podziekowac Madziu za Twoje filmiki, ktore pomagaja mi sie polaczyc z moimi emocjami gdy czuje sie od nich odcieta. Dla mnie Twoja bliskosc z sama soba pomaga innym zblizyc sie do siebie… 🙂 Dziekuje Ci za to!

  2. Witaj Agnieszko,
    Mam dokładnie takie samo wrażenie jak Ty, nic dodać nic ująć. Świat zawsze był piękny ale teraz mam wrażenie, że jest jeszcze piękniejszy bez dodatkowych bodźców z zewnątrz, z naturalnym odgłosem ptaków, latających pszczółek, ba! W moim ogrodzie latają piękne czarne pszczółki oraz jakże pięknych zapachów rozpoczynającej się wiosny Czyż nie jest cudowna, piękna i taka delikatna❤️ Również mieszkam na wyspach więc doceniam urok mojego ogrodu teraz! Ten zapach tulipanów i pięknie wzrastających kwiatów Świat stanął a ja rosne! Oczyszczam się, uwalniam emocje robię porządki takie generalne w swoim ciele i duchu, powolutku bez pośpiechu ale najpiękniejsze jest to że wreszcie mam czas!!! Czuję że rodze się ponownie, nowa ja ta piękna bez smutku, żalu, złości a z dozą cudownej miłości, radości i spokoju❤️ medytuję, wstaję codziennie rano aby poświęcić swojemu ciału i duszy czas! Jakie to jest piękne i ta energia! Jeszcze długa droga przede mną ale już jest pięknie Kocham, sznuje i akceptuję siebie taką jaką jestem ❤️ Cudowności wszystkim życzę

  3. Witam,

    mam wrażenie, że tą obecną sytuację każdy odbiera bardzo indywidualnie i to zależy w dużej mierze od tego w jakich jest się relacjach ze samym sobą i w jakiej ogólnej sytuacji życiowej. Tak jak u mnie, kiedy daleka droga do odnalezienia siebie, nagle przy ograniczeniu życia zewnętrznego, jestem sama ze sobą konfrontowana. I mam nadzieję, że to na dłuższą metę jest pozytywne, w tym momencie aczkolwiek ciężkie. Do tego mam bardzo ruchliwe i wymagające dziecko. Niełatwego męża. Nagle wszyscy pod jednym dachem. Ufff…nie jest łatwo.
    Potrafię sobie wyobrazić Pani Magdo, że może być inaczej. Pięknie to brzmi, co Pani pisze.
    Ja jestem na etapie jednakże gonitwy i działania, wiele rzeczy w moim życiu krzyczy o zmianę i trudno mi delektować się tym zwolnieniem. Choć ogólnie nie lubię takiej pogoni.
    Co do wirusa samego w sobie, staram się mało czytać o tym i tymi informacjami siebie nie karmić. Mimo to, jest to gdzieś z tyłu głowy i napawa lękiem…
    A zachowania ludzi, różnie. Myślę, że to też próba dla wielu relacji, gdyż często taki czas pokazuje prawdziwe 'ja’. I tak też to obserwuje. W naszym przedszkolu rozwinęła się np. dyskusja czy i kto może je wspierać finansowo a kto tego nie chce. I te dyskusje, nie zawsze są przyjemne. Także mam styczność z różnymi reakcjami.
    Cieszy mnie to, że natura odpoczywa. I też staramy sie jako rodzina, na ile to możliwe, się nią delektować.
    Pozdrawiam serdecznie i życzę wszystkiego dobrego.
    Aga

    1. Aga, dziękuję bardzo za Twój głos i podzielenie się tym jaki ten czas jest dla Ciebie. Tak, ja też uważam, że ta sytuacja mimo, że jest globalna, dotyka każdego z nas bardzo indywidualnie i konfrontuje z tym, na co do tej pory nie było czasu i przestrzeni. Myślę, że to mocny czas przewartościowania, refleksji, a co za tym idzie spore wyzwanie. Wysyłam niezmiennie intencję, by to przyniosło dobre i zdrowe Nowe. Pozdrawiam bardzo ciepło <3

  4. Witam Cię serdecznie 🙂
    To i ja zachęcona Twoim postem dodam coś od siebie. Nim zaczęła się cała ta internetowo-telewizyjna nagonka w Polsce dotycząca Sami – Wiecie – Czego, zwróciłam się pewnego dnia do partnera tymi słowami ” zauważyłeś, że jest jakoś ciszej i tylko słychać w oddali liczne jeżdżące karetki na sygnale?” Pamiętam, że sama się zdziwiłam, że to tak wtedy zauważyłam jako niepokojąca cisza, przerwana „wyciem syren” karetek, a przecież nie stało się to nagle. Wtedy jeszcze świadomie nie wiedziałam o co chodzi. Dzisiaj, po przeczytaniu Twojej notatki, jako pierwsze przyszło mi to wspomnienie. I już wiem dlaczego, bo ja to swoim wnętrzem przeczuwałam. I nie chodzi mi o to, żeby zrobić z siebie proroka, ale o to, że właśnie dzisiaj zwróciłam sobie to, że sama coś wyczułam chociaż nie umiałam tego nazwać. Miałam to szczęście, że wcześniej zadbałam o to, „aby zwolnić”. I cieszę się, że mogłam przyjąć obecną sytuację z tym wypracowanym wytchnieniem i częściowym poukładaniem spraw.
    Z moich przeżyć w odizolowaniu od reszty społeczeństwa największą frajdę sprawiają mi kojące dźwięki muzyki i spontaniczny taniec. Zamykam oczy i wiruję na środku pokoju. Wtedy nic nie jest ważne, tylko ja. I czuję, że w natłoku informacji ze świata, dobrze jest dać sobie czas tylko dla siebie. Drugą sprawą jest fakt, że zaczęłam robić przetwory. Zaczęło się to już latem 2019 roku i teraz po prostu kontynuuje kiedy mam na to czas. Czuję, że w głównej mierze jest to odzew tęsknoty do czasów beztroskiego dzieciństwa i trochę dlatego, że po prostu jest to również interesujące doświadczenie. Także, kto wie, może moje ciało coś przeczuwało?
    Pozdrawiam serdecznie 🙂

    1. Magda, tak, Twoje ciało przeczuwało. I Ty to wiesz najlepiej, nie wydawało się Tobie. Ja miałam w styczniu takie poczucie mega przyśpieszenia, albo inaczej rozdźwięku pomiędzy coraz bardziej odzyskiwanym i ucieleśnianym moim własnym tempem a tym obecnym w świecie, i czułam, że coś się zaraz wydarzy, dosłownie czułam to. Tak jak Ty coś przeczuwałaś. Dziękuję, że podzieliłaś się swoimi odczuciami i tym jak Ty doświadczasz tego czasu. Słyszę w tym co piszesz to, co mi też jest bliskie – wolniejsze tempo, bycie, celebrowanie zwyczajności życia, własne przetwory, gotowanie, czas na pobywanie ze sobą, czas na muzykę i głębokie jej chłonięcie… Pozdrawiam ciepło <3

Skomentuj Magdalena Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

15 − cztery =