Wychowując się z rodzicem narcystycznym uczymy się nieświadomie jednej rzeczy – POMIJAĆ SIEBIE. Tym głębiej i w bardziej pokręcony sposób to się zapisuje, gdy rodzic jest narcystą, ale ukrytym. Dostajesz wtedy ciągle mylne komunikaty, robiące Tobie misz-masz w głowie i już nie wiesz w co masz wierzyć. Białe staje się czarne, a czarne białe, choć od czasu do czasu białe jest białe, a czarne jest czarne. Przemoc staje się miłością, a miłość przemocą, ale od czasu do czasu miłość jest miłością, a przemoc jest przemocą. No można się nieźle pogubić! Taki rodzic niby Ciebie kocha, chwali i życzy Tobie jak najlepiej, a jednocześnie podcina Tobie skrzydła, ale robi to nie tylko w białych, ale niewidocznych rękawiczkach. Dostajesz więc pochwałę, ale za chwilę, w najmniej oczekiwanym momencie da Ci do zrozumienia, że nie masz się co cieszyć, że masz w czymś braki, albo że jesteś w czymś nieudolna. Oczywiście da to do zrozumienia nie wprost, lecz rzucając mimochodem, w zawoalowany sposób, podsypane zawstydzaniem czy pogardą, może w formie żartu, takiego tam „niewinnego” przytyku, albo i pochlebstwa, ale na tyle zjadliwego i uderzającego w Twojego poczucie wartości, że będziesz to toczyć w sobie i toczyć, analizować i analizować. Czytaj dalej Odzyskanie wewnętrznej MOCy
Wszystko ma swój czas
Czasami jest tak, gdy towarzyszę drugiej osobie w jej procesie powrotu do siebie, że długo „nic” się nie dzieje, że jest tak jakby to, co się dzieje w sesjach i pomiędzy nimi nie przynosiło natychmiastowych i spektakularnych rezultatów. A jednak czuję, że dzieje się bardzo dużo, ale jakby pod spodem. I tak jest. Jest tak jak z tym bambusem, który najpierw przez kilka lat buduje system korzeniowy, a na powierzchni nic w tym czasie nie widać. Czytaj dalej Wszystko ma swój czas
Stawanie się SOBĄ.
Od dłuższego czasu myślę o tym jak bardzo, ale to bardzo nie pasuje mi słowo “terapia”. Bo terapia w moim mniemaniu jest dla chorych, a ja towarzysząc innym w ich wewnętrznej podróży nie widzę chorych, lecz istoty, które mają tu i ówdzie gips, no może czasem beton. Ale pod tym gipsem czy betonem jest CUDowna istota pełna MOCy i wielkiego Serca!!! Czytaj dalej Stawanie się SOBĄ.
Wziąć miłość w ręce…
Dziś moi Dziadkowie świętują 70 rocznicę ślubu. 70tą… Szmat czasu… W jednej z kartek z życzeniami, które otrzymali, wyliczone były miesiące, tygodnie, dni, minuty i sekundy ich wspólnego życia od dnia ślubu. I wiecie co? Gdy usłyszałam: “840 miesięcy”, to pomyślałam „Kurcze, to wcale nie tak dużo…” Aż mnie zmroziła ta myśl, jak mało tak naprawdę mamy czasu, a jak wiele przecieka nam przez palce.
I pomyślałam o czymś jeszcze… 20 lat temu, gdy Dziadkowie obchodzili Złote Gody byłam na nich z Grzegorzem. Byliśmy razem, ale tak naprawdę rozchodziliśmy się… Pamiętam, jak stałam w kościelnej ławce i patrzyłam na moich Dziadków siedzących jak Młoda Para przed ołtarzem. Po policzkach płynęły mi łzy, serce pękało na kawałeczki, a w głowie huczała myśl – Ja tak nie będę miała… Wtedy byłam przekonana, że to koniec, że nasze drogi się rozchodzą i nie mogę już nic z tym zrobić… Czułam jak nasza relacja wysmykuje się z naszych rąk i serc… I byłam z tym sama, bo nikt z najbliższych nie wiedział, że między nami wygasa… Poza tym, to był dzień celebracji, więc przykleiłam uśmiech. Czytaj dalej Wziąć miłość w ręce…
Moje i Twoje lekarstwo
Na własnych skrzydłach
Dużo mówi się o tym, że rodzice nie doceniają nas, bo uważają, że jesteśmy niewystarczająco dobre, mądre, inteligentne, pracowite, kochające itd. Ale jest też inna strona bycia niedocenianą przez rodzica – kiedy to, kim jesteśmy, kiedy to, co robimy, wywołuje w rodzicu poczucie, że jest gorszy, że zostaje w tyle, że go w jakiś sposób przerastamy, więc w jego oczach stajemy się rywalką dla jego ego. Rodzic, który sobie z tym nie radzi, umniejsza czy dyskredytuje dziecko, nakazując mu w ten sposób pozostanie w małości.
Czytaj dalej Na własnych skrzydłach
W przestrzeni pomiędzy…
Grudzień to dla mnie pora roku, kiedy stopniowo skręcam się do środka, a moje wewnętrzne tempo bardzo wyhamowuje. Jakość zastępuje ilość. Bycie zastępuje robienie. Potrzebuję więcej spać, więcej być w naturze, więcej nic-nie-robić. Potrzebuję więcej zatrzymywać się i czuć, gdy jestem w interakcji z drugim człowiekiem, bo głośniejsze i intensywniejsze jest to, co jest pomiędzy. Nie mogę nic czytać, nie mogę nikogo mądrego słuchać, nic co z zewnątrz nie ma wtedy wstępu. Staję się jeszcze bardziej wrażliwa na dźwięki, zapachy, dotyk, na energię danego miejsca, osoby. To taki czas, kiedy warstwy dzielące mnie od mojej wewnętrznej istoty są cieniutkie i prześwitujące jak delikatna, poranna grudniowa mgiełka… Czytaj dalej W przestrzeni pomiędzy…
O własności.
Kochani, jest to dla mnie chyba najtrudniejszy post, jaki przyszło mi napisać. Jednak jeśli go nie upublicznię, nie dojdzie do uzdrowienia, ponieważ nierozerwalną częścią procesu jest przejawienie się na zewnątrz – zrobienie tego, czego wtedy, w dzieciństwie, nie można było zrobić. Ostatnie wydarzenia w moim życiu zabrały mnie głęboko do środka. Spirala skręcała się bardziej i bardziej, głębiej i głębiej, aż stało się jasne, że to, czego potrzebuje ode mnie moja wewnętrzna Magdusia to zabrania głosu w jej sprawie.
Rodzimy Nowe
Potrzebuję odpoczynku. Tak bardzo potrzebuję odpoczynku po tym całym maratonie przeprowadzkowym, a potem zagnieżdżaniu się w Polsce. Zaplanowałam ten tydzień, już jakiś czas temu, na odpoczynek właśnie… No ale wczoraj wieczorem zamiast się pakować na kilkudniowy pobyt w ustronnym miejscu, znowu zaczęło się ze mnie wylewać. Dzielę się więc poniżej Kochani, a na komentarze odpiszę za kilka dni, po powrocie.
Działajmy razem
No i tyle z mojego odpoczynku od internetu. Cóż w sytuacji, gdy świat staje na głowie, nie mogę milczeć. Czytam posty i widzę ile kipi w nich złości, wkurwu. Widzę hasła “To jest wojna”, “Wypierdalać”. I rozumiem, naprawdę rozumiem i czuję, że kolektywnie doszłyśmy do momentu “Basta!”. Wylewają się nie tylko nasze ale naszych matek, babek, prababek pokłady gniewu i oburzenia. Jednocześnie widzę ile energii ucieka na boki i nie przechodzi w konkretne działanie, które teraz trzeba podjąć. Widzę też ile podziałów ta sytuacja wnosi, znowu jeden temat ważniejszy od drugiego, znowu ludzie skaczą sobie do gardeł zamiast współpracować, czepiają się jedni drugich i ubliżają sobie nawzajem. To powoduje dużą, bardzo dużą stratę energii.