Po mojemu, po Twojemu.

Jakiś czas temu przyśnił mi się bardzo symboliczny sen, w którym wchodziłam po coraz bardziej chwiejącej się drabinie i gdy byłam już prawie przy jej końcu, zdałam sobie sprawę, że z niej mam jeszcze przejść na wiszącą w powietrzu metalową platformę, która znajdowała się w pewnej odległości od drabiny. Wysokość od ziemi była znaczna, a zarówno drabina jak i platforma niestabilne. W tym momencie tak jakby ocknęłam się i pojawiła się myśl “Ale co ja tu właściwie robię..? Jak ja się tu znalazłam…?”. Wtedy usłyszałam głos mojego taty dobiegający z dołu. Ach… no tak… To był jego pomysł. Stał tam w towarzystwie kilku mężczyzn i niby trzymając drabinę jedną ręką, niby nie, to oddawał się rozmowie z nimi, to patrzył w górę i ze zniecierpliwieniem wołał do mnie “No dalej, idź tam!”. Gdy zorientował się, że nie mam zamiaru kontynuować zdenerwował się i zaczął wołać “Co Ty wyprawiasz!!!?” oraz “Co ona wyprawia???”, które kierował do tych mężczyzn. W jego mniemaniu popełniałam wielki błąd. Ja czułam jednak zupełnie inaczej i jego słowa oraz nacisk, który z nimi płynął nie działały na mnie. Jak gdyby nigdy nic, spokojnie zeszłam z drabiny i poszłam w swoją stronę. Czytaj dalej Po mojemu, po Twojemu.

Przełom

Mam zapisany w sobie taki dzień, kiedy to co robiłam, by sobie pomóc zaczęło działać, zaczęło przynosić efekty, których się nie spodziewałam. To był ten przełomowy moment dzielący moje życie na przed i po. To był ten pierwszy raz, gdy zamiast automatycznej reakcji na silny bodziec w postaci mojego wrzeszczącego kilkuletniego dziecka, doświadczyłam czegoś zupełnie innego. Nie porwało mnie, tak jak zwykle, nie wciągnęło mnie, nie posiadło mnie, nie usztywniło, nie spięło. Przeciwnie, zamiast prób spacyfikowania dziecka albo książkowego, ale nieautentycznego słuchania go, poczułam… współczucie. Ja je zobaczyłam, tak prawdziwie, sercem… zobaczyłam i czułam…

Tyle o tym czytałam, słuchałam, na głowę wiedziałam, ale nie było to dla mnie dostępne… Przychodziła sytuacja i bum… Działałam z podświadomości, a nie ze świadomości. Aż do tego razu.

Czytaj dalej Przełom

Tak niewiele było potrzeba…

Od kilku tygodni prowadzę warsztaty online i po raz kolejny wybrzmiewa refleksja – „Jak niewiele było wtedy potrzeba…” Wtedy, czyli w dzieciństwie. Wtedy, czyli gdy w świecie małego dziecka działo się coś trudnego. Wtedy, czyli gdy byliśmy zdani na innych i od tego jak się zachowali zależało to, czy się zamroziliśmy, zblokowaliśmy, zamknęliśmy na innych, na świat, na samych siebie…

Czytaj dalej Tak niewiele było potrzeba…

Poczucie bezpieczeństwa

Namacalna zmiana w dorosłym życiu następuje wtedy, gdy odzyskujemy na poziomie ciała względne poczucie bezpieczeństwa, którego nasze ciała nie doświadczyły lub doświadczyły go za mało w dzieciństwie. Jest to kwestia fundamentalna, ponieważ od tego czy doświadczyliśmy go wystarczająco będzie zależało to, czy w życiu dorosłym będziemy lękliwi i wycofani czy odważni i proaktywni, czy będziemy kierować się strachem czy zaufaniem, a to z kolei ma wpływ na to jakich decyzji dokonujemy, kogo wybieramy na parterów życiowych, jakie relacje i z kim tworzymy, jacy w nich jesteśmy, jaką pracę wybieramy, jakie miejsce do życia, czy realizujemy marzenia, czy ufamy życiu.

Czytaj dalej Poczucie bezpieczeństwa

Ból emocjonalny

Jesteśmy mistrzami w zatrzymywaniu fali emocjonalnego bólu. No, ale w końcu mamy za sobą LATA treningu. Lata wstrzymywania go, nieprzyznawania się do niego, odwracania uwagi od niego, uciekania od niego. Bo nie było na niego czasu, bo powód czucia go był niewystarczająco istotny, bo ci, którzy byli jego świadkiem nie chcieli nim być, bo nie ma się co rozczulać, bo są ważniejsze sprawy, bo inni mają gorzej, bo bo bo…. Czytaj dalej Ból emocjonalny

Słowa wsparcia dla córek na trudny Dzień Matki

Dzień Matki to trudny dzień dla córek, które czują się tak jakby mamy nie miały. To trudny dzień dla córek, które mają matkę-dziecko wymagającą matkowania, ratowania, ciągłej uwagi, stawiania jej na pierwszym miejscu, byciu na każde jej zawołanie. To trudny dzień dla córek, których matki siedzą przyklejone do ekranu telewizora, zatopione od lat w serialach pełnych intryg, które zupełnie nie wiedzą co dzieje się w życiu ich dzieci. To trudny dzień dla córek, których mamy tak bardzo utknęły w swoich traumach, a przez to w pozycji ofiary, że stale “potrzebują” kata, więc takim katem w ich oczach są ich własne córki. To trudny dzień dla córek, które mają mamę uzależnioną od alkoholu czy leków, mamę która ucieka w inny wymiar. To trudny dzień dla córek, które mają być dla swoich mam tłem, trofeum, przedłużeniem ich samych.
 

Czytaj dalej Słowa wsparcia dla córek na trudny Dzień Matki

Radość

Tłumimy, wstrzymujemy, wypieramy nie tylko złość, smutek, frustrację czy inne tzw. negatywne emocje. Tłumimy, wstrzymujemy, wypieramy również radość, zachwyt czy poczucie beztroski. I o ile uwalnianie tych trudnych, ciężkich emocji jest OK, jest zrozumiałe, jest właściwe, to zajmowanie się radością, szczęściem, lekkością możemy odczuwać jako przesadę, ponieważ należą do kategorii PRZYJEMNOŚĆ, a nie BÓL. Jest to więc w pewnym sensie luksus, na który nasza podświadomość może nie mieć pozwolenia. To pozwolenie jednak nie przyjdzie z zewnątrz, możemy je sobie dać tylko my sami.
 

Czytaj dalej Radość

Ku czemu idziesz?

Wiesz co uważam za jedną z najgorszych rzeczy, która nam się przydarzyła w dzieciństwie? To, że zabijano w nas pogodę ducha, to że to, co było w nas najbardziej żywe, entuzjastyczne, rozświergotane, śmiejące się w głos, pełne wesołości było stopniowo, powszechnie, bo i w domu, szkole, kościele, metodycznie i konsekwentnie urabiane, tonowane, tłamszone, zawstydzane, by zrobić z nas ułożonego człowieka, który jest opanowany, rozsądny i nie śmieje się jak głupi do sera. Problem w tym, że tracąc coraz bardziej kontakt z tym wewnętrznym entuzjazmem, z tą tryskającą wewnętrzną radością stajemy się cieniem człowieka i mamy coraz bardziej poczucie, że życie wydarza się obok nas. Z czasem nic tak naprawdę nie cieszy, nic na dłuższą metę nie raduje tak prawdziwie, pojawia się dojmująca ponurość i tęsknota za tym, że kiedyś było inaczej, że kiedyś człowiek umiał się cieszyć z „byle czego”. A teraz, mimo, że nas stać, mimo, że spełniamy swoje marzenia czy zachcianki, mimo, że coś osiągamy, co dla nas ważne, możemy mieć poczucie, że i tak nas to nie cieszy, albo że nie umiemy się tym cieszyć. Czytaj dalej Ku czemu idziesz?