Kochani, jest noc, a ja siedzę sobie przy mojej solnej lampie i czytam komentarze na youtubie pod ostatnim nagraniem o regresie. Zatrzymały mnie te wpisy… Siedzę i wczuwam się w ich energię… Patrzę na zegar… jest 22:33… Szukam słów, by określić to, co do mnie przychodzi… Znowu patrzę na zegar… jest 22:55… Ciepło… ciepło i miękkość… To jest to, co w nich czuję… Mimo, że mówią o trudnym czasie, to emanuje z nich delikatność i bliskość… Jakbyśmy siedzieli przy ognisku i dzielili się tym, co w nas… szczerze, bez ściemy, bez udawania… I choć każdemu z osobna jest w jakimś stopniu trudno, to przez to „a u mnie jest tak” albo przez krótkie „dziękuję, tego mi było potrzeba” albo po prostu przez emotkę serduszka, każda z tych osób mówi – ja też tu jestem. I pojawia sie kolejny komentarz i kolejny, a każdy z nich mówi to samo – ja też, ja też tu jestem. Przechodzimy przez to razem. Nie jesteś sama. Nie jesteś sam. Poczuj to… ❤️
Mam wrażenie, że dzieje się coś bardzo ważnego, z czego nie do końca zdajemy sobie sprawę. Coś bardzo osobistego, a jednocześnie na szeroką skalę. Te indywidualne regresy składają się we wspólną kolektywną falę… I tak mi przyszło, że przed tsunami morze się cofa… A potem… potem fala rośnie i jest nie do zatrzymania.
Niech więc regres się dzieje, tam gdzie jest potrzebny, niech zrobi przestrzeń do rozbiegu. Niech przeobrazi to, co ma przeobrazić, niech przypomni to, o czym ma przypomnieć, niech wyzwoli to, co ma wyzwolić, niech udrożni to, co ma udrożnić, niech obudzi, to, co ma obudzić, niech przygotuje na to, na co nadchodzi czas.
Regres to MOCny czas, w nim wracamy po siebie – po tego siebie, po tą siebie, którzy schowali się przed światem, po życie, które w tych nas nadal pulsuje i czeka na wyzwolenie.
Daj sobie na to tyle czasu i przestrzeni ile potrzebujesz, daj sobie to, czego na ten czas potrzebujesz, by zamiast szarpać się ze sobą, zrobić to w zgodzie ze sobą, by stworzyć dla siebie łono, w którym się odrodzisz.
Przytulam ❤️
❤️z nadzieją..☘️..
❤️