MRZONKA-MROŻONKA – odcinek 8
„Gdy się uzdrowię, to już nigdy nie będę nikogo potrzebować.”
W tym zdaniu jest ukryty dramat, na który składa się jednocześnie krzywda jak i mechanizm obronny chroniący przed nią. W tym zdaniu ukrywa się nadzieja, że wreszcie nie trzeba będzie znowu doświadczać odrzucenia, wykluczenia, zdrady, wykorzystania, nadużycia, braku odpowiedzialności i empatii z drugiej strony, braku miłości… Poprzez to zdanie skarży się małe zawiedzione i rozczarowane dziecko, które przestało ufać, że kiedykolwiek zostanie potraktowane tak, jak tego potrzebuje. Poprzez to zdanie wybrzmiewa małe dzielne dziecko-bohater „poradzę sobie sam!”, „nikogo nie potrzebuję!”. Ileż tu musi być krzywdy… Ileż tu musi być tęsknoty za tym, co nie przychodzi, która potwornie boli…
A gdy boli zrobimy wszystko, żeby nie bolało. Dlatego będąc małym i totalnie zależnym dzieckiem, które doświadcza deprywacji czy krzywdy w relacji pozostaje nam… zamknąć się na relacje, zamknąć się na innych ludzi, nie potrzebować ich. Tylko, że jako ludzie jesteśmy istotami społecznymi, stadnymi, nie jesteśmy samotnymi wyspami żyjącymi w oderwaniu od innych ludzi, więc na dłuższą metę to nie będzie mogło działać. Zawsze będziemy od siebie zależni i zawsze będziemy siebie nawzajem potrzebować. Wręcz jeśli nie przyznamy się sami przed sobą do tego czego potrzebujemy od innych, jakie nasze potrzeby związane z innymi ludźmi są niespełnione to i tak będziemy próbowali je realizować ale w nieświadomy sposób doprowadzając siebie do kolejnych zawodów.
I tak, pierwszym krokiem po przyznaniu się przed sobą do swoich potrzeb wobec innych ludzi jest sprawdzenie czy sami traktujemy siebie tak, jak chcielibyśmy by inni nas traktowali. Bez tego ani rusz. Nie możemy przecież oczekiwać, by inni byli czy robili dla nas to, czego my sami wobec siebie nie robimy, jacy my sami wobec siebie nie jesteśmy. Na tym się jednak nie kończy. Tu chodzi o jedno i drugie czyli moja relacja ZE SOBĄ, ze swoim dzieckiem wewnętrznym, ze swoimi emocjami, ciałem, umysłem i moja relacja Z INNYMI ludźmi – czy komunikuję otwarcie, czy mówię „nie”, gdy czuję „nie”, czy mówię „tak”, gdy czuję „tak”, czy zakładam coś czy pytam, czy mówię czego potrzebuję czy oczekuję aż druga strona się domyśli, czy daję przestrzeń na „nie” drugiej osoby itd.
I tak, to nie jest proste! To są lata nawyków. To są lata wyrobionym ścieżek neuronowych. To są lata automatycznych reakcji. A do tego brak czy niedobór zdrowych wzorców relacji, gdy się kształtowaliśmy, gdy dorastaliśmy, wręcz anty-wzorce, krzywda, zaniedbania, więc nie ma się co dziwić, że coś w nas krzywi się na innych ludzi i im nie ufa albo wręcz chce od nich uciec.
Unikanie potrzebowania innych ludzi nie bierze się znikąd. Wynika między innymi ze strachu przed zależnością od drugiego człowieka, zależnością, która raniła, która uderzała, która zawodziła, która wiała chłodem nieobecności i zaniedbania.
Unikanie potrzebowania innych ludzi może być też próbą ochronienia się przed rachunkiem, długiem, który miało się wystawiany pt. „To ja dla ciebie tyle, a ty co….”
Unikanie potrzebowania innych ludzi może być też próbą zapobieżenia bycia ponownie wykorzystanym, nadużytym, wyssanym.
Unikanie potrzebowania innych ludzi może próbować chronić przed powrotem do bólu dojmującej samotności, do bólu rozczarowania, do bólu czekania, do bólu, który mówi „lepiej nie chcieć, bo i tak nie dostanę”.
I tak, to trzeba uzdrowić w sobie, w środku. Nikt tego za nas nie zrobi. Tylko my mamy dostęp do dziecka w nas, które tego doświadczyło. Tylko nasze ciało pamięta jak to było dla nas. Tylko my wiemy i czujemy, gdy trafiamy na to coś w środku i gdy to coś zostaje objęte, ukojone, zaopiekowane. I tak, to jest proces.
I w pewnym momencie przyjdzie czas na wyjście do zewnętrznych relacji, bo nic ich nie zastąpi. Tak jak wewnętrznej relacji nie zastąpią zewnętrzne, tak zewnętrznych nie zastąpi wewnętrzna. To jest TO i TO. Różnica polega na tym, że jako dzieci nie mogliśmy komunikować, nie mogliśmy wyrażać uczuć i potrzeb, nie mogliśmy stawiać granic, nie mogliśmy decydować sami za siebie. WTEDY nie, TERAZ tak. W swoim tempie, po swojemu, we wsłuchaniu się w siebie.
Zależność jest częścią życia każdego dziecka. Nie pozbędziemy się jej. Chodzi o to, by była zdrowa. Jeśli nie doświadczyliśmy takiej w dzieciństwie, to pierwszą rzeczą do zrobienia będzie stworzenie takiej relacji z naszym dzieckiem wewnętrznym, w której doświadczy ono wystarczająco zdrowej zależności, takiej w której jest przez nas zauważane, odczuwane, brane pod uwagę, akceptowane, szanowane, w której czuje, że liczmy się z nim, że pomagamy mu zmierzyć się ze starym bólem, z emocjami, które nie mogły wcześniej wypłynąć, z trudnościami, z którymi musiało radzić sobie samo. Kiedy nasze dziecko wewnętrzne doświadcza takiej zdrowej zależności, stopniowo staje się niezależne, czyli zaczyna doświadczać wolności wyboru, sprawczości w relacjach. Dzięki temu jako dorośli możemy zacząć świadomie wybierać w jakie zdrowe zależności – relacje chcemy wchodzić.
Uzdrowienie nie prowadzi do zamknięcia się na innych.
Uzdrowienie prowadzi do WYBORU kogo i kiedy zapraszam do mojego życia oraz kiedy i na czyje zaproszenia odpowiadam.
Uzdrowienie powoduje, że dziecko wewnętrzne nie stoi już pod kranem, z którego nic nie leci, lecz trzymając swojego wewnętrznego rodzica za rękę kieruje swoje kroki tam, gdzie tryskają fontanny.
A jeśli jest tak, że nie wiesz jak zadbać o to dziecko w sobie, nie wiesz jak je usłyszeć czy kręcisz się w kółko to zauważ, że potrzebujesz drugiego człowieka, że potrzebujesz wsparcia i poszukaj takiego jaki na dany moment jest Tobie potrzebne, takiego jakie Twoje dziecko wewnętrzne potrzebuje. Będziesz wiedzieć, że to jest to, bo to poczujesz. To danie sobie kogoś empatycznego, widzącego, czującego uzdrawia samo w sobie. Wielokrotnie i od lat powtarzam, że wsparcie w tym procesie jest bardzo istotne i naprawdę warto je sobie dać. Ja to zrobiłam i gdy potrzebuję znowu to je sobie daję, bo siebie kocham, bo się o siebie troszczę wybierając i zapraszając tych, z którymi moje serce, ciało, umysł i dusza są bezpieczne.
❤️
—————
foto: www.pixabay.com
Potrzebowałam tych słów…
Proszę bardzo ❤️ Przytulam ❤️