Przy okazji tegorocznego Dnia Matki zdałam sobie sprawę z tego jakie miałam do tej pory skojarzenia z tym dniem. Mianowicie nadal, mimo bycia mamą od 16 lat, odbierałam ten dzień głównie jako córka, celebrując swoje własne macierzyństwo tak naprawdę na pół gwizdka. Poza tym relacja z moją mamą rzucała spory cień na ten dzień, cień, który nie pozwalał mi tak prawdziwie cieszyć się byciem mamą moich dzieci. I wczoraj myśląc o tym olśniło mnie jak wiele powodów do celebracji mam w moim macierzyństwie i w relacji z moimi dziećmi. Poczułam jak ważną częścią mojego życia jest bycie mamą, jak wiele uwagi, czucia i świadomości wnoszę w tę rolę.
Macierzyństwo, szczególnie na samym początku nie było dla mnie łatwe. Właściwie to zaskoczyło mnie ile uwagi dzieci wymagają, na jak wiele aspektów trzeba być uważną, ile spraw trzeba brać pod rozwagę. Miałam momenty, gdy chciałam od tego uciec, spakować się i zamieszkać gdzieś sama bez tej wielkiej odpowiedzialności i wysiłku. Zadawałam sobie ciągle pytanie „Dlaczego dla mnie to takie ciężkie?” I któregoś dnia, gdy powiedziałam mojemu tacie, że nie zdawałam sobie sprawy z tego jak wielkim wysiłkiem jest wychowywanie dzieci, on odpowiedział coś w rodzaju „Wychowywanie dzieci nie jest wysiłkiem. Wychowywanie ich dobrze jest”. Te słowa mnie zatrzymały… poruszyły głęboko… Poczułam dzięki nim jakość mojego macierzyństwa i to jak nieustannie się do niej stawiam.
Dziś celebruję właśnie to, to jaką jestem mamą, to jaką mam relację z moimi dziećmi, to jak potrafimy rozmawiać, słyszeć się nawzajem, wspólnie przechodzić przez trudności, kłócić się i przepraszać, widzieć się nawzajem i okazywać miłość, taką prawdziwą, taką którą się czuje. To nie spadło z nieba. To były lata prób i błędów. Dziesiątki książek, webinarów, warsztatów i setki tysięcy moich wewnętrznym procesów, by nie obciążać ich tym, czego mi zabrakło jako dziecku, by je prawdziwie słyszeć, czuć i rozumieć. Tak wiele wątpliwości i tak wiele momentów pójścia z zaufaniem w to, co podpowiadała intuicja.
Czuję w sobie przełom. Tak jak w Święta Bożego Narodzenia, gdy zdałam sobie sprawę, że nie wracam już do świąt z przeszłości, lecz od kilku lat tworzę swoje z moimi dziećmi w radości i miłości, tak dziś czuję, że tym Dniem Matki rozpoczynam nowy rozdział, rozdział celebracji tego, co stwarzam jako matka w moim życiu.
I jednocześnie przepraszam siebie za to, że nie widziałam w pełni tego jak dobrą, nie idealną, ale dobrą mamą jestem. Widzę teraz jaką drogę przeszłam, jak wiele schematów i programów musiałam pokonać, by być mamą po mojemu, w zgodzie z moją naturą, w zgodzie z moimi wartościami, w zgodzie z tym, w co wierzę, we wsłuchaniu w naturę każdego z moich dzieci i w to, co ich prowadzi.
Od dziś Dzień Matki będzie moim dniem zwycięstwa, dniem uwolnienia się z pęt przeszłości i dniem celebracji tego co kreuję, co stwarzam. Bo rodzinę się stwarza. Każdego dnia.
I celebruję dziś również to, co stworzyłam, wykreowałam w innych obszarach, to, co „urodziłam”, co puściłam w świat jako moje „dzieci”. Wszystko to, co stwarzam idąc do przodu, do życia, do przyszłości. Jest tego sporo 😊 Płodna ze mnie matka 😊
A Ty? Jaką mamą Ty jesteś? Jak siebie widzisz? Na co przyszedł czas dla Ciebie, by docenić, uznać, celebrować? Gdzie jeszcze jesteś mamą, w jakich obszarach, co stwarzasz, rodzisz, co jest Twoim dzieckiem? Zatrzymaj się… zobacz to… poczuj… głęboko poczuj… ❤️
Pięknego Dnia Mamy dla Ciebie i dla Twojej matczynej energii ❤️