Dusza Alchemiczka

Przy Dniu Dziecka i w podziękowaniu dla mojego Dziecka Wewnętrznego, które nieustannie prowadzi mnie do mojej Duszy i ukorzeniania Jej tu na ziemi, dzielę się z Wami moim kolejnym głębszym osadzeniem się w sobie, w swojej Istocie. Może kogoś tutaj to zbliży do siebie, tak jak mnie zbliżyły do siebie słowa innej kobiety.

Niezmiennie zadziwia mnie to jak moje Dziecko Wewnętrzne nie ulega standardom patriarchalnej kultury, jak je bezbłędnie rozpoznaje, jak mi je wskazuje z zaufaniem, że zatrzymam się i je zobaczę. Pokazuje mi co robi we mnie i w świecie podejście „więcej, szybciej, dalej”, a co robi podejście „głębiej, wolniej, prawdziwiej”. Widzę jak szczególnie na przestrzeni ostatnich lat przed każdym dalej zabiera mnie najpierw w głębiej. Wdech i wydech. Skręcanie po spirali najpierw do środka, by następnie odkręcić się na zewnątrz. Uczy mnie to relacji i harmonii pomiędzy byciem, a spójnym z nim działaniem. Jest to tak inne od tego czego mnie uczono, co jest „normalne” w tym świecie, że czasem ogarniają mnie wątpliwości, wyłażą strachy, ego zaczyna porównywać. Ale serce, ciało wie i gdy zgadzam się na siebie jeszcze bardziej, gdy wybieram przejawiać swoją Istotę jeszcze bardziej w Jej postawie i w Jej działaniu, napięcie puszcza i następuje rezonans, spokój, harmonia. Uff…

A więc co to ostatnio się we mnie układa? Nic nowego można by powiedzieć, a jednak zmiana jakościowa we mnie jest znaczna. Poczułam, jak sięgam źródlanych wód podziemnych, jak korzenie mojego jestestwa są stworzone po to, by z nich czerpać. Poczułam jak święty jest ten proces powrotu do siebie i jak delikatny, i jak łatwo można pominąć w nim to, co naprawdę istotne. I jak wybory, których dokonujemy każdego dnia wobec swoich wrodzonych jakości zbliżają nas do siebie lub oddalają, powodują, że czujemy się w tym życiu i świecie jak w domu lub nie. To od naszych wyborów zależy, czy żyjemy z fragmentu siebie czy z pełni i czy o tą pełnię dbamy. Od tego czy kierujemy się ocenami i standardami innych czy wewnętrznym wiedzeniem zależy to czy ukorzeniamy swoją prawdziwą Istotę w tym świecie. I czasem dokonamy wyboru, który staje się nie lada wyzwaniem, bo coś w nas wie, czego nam trzeba, by się na samych siebie otworzyć. I czasem możemy wpaść w pułapkę ego – ale ja to już wszystko wiem. Ale wiedzieć, a głęboko sobie uświadomić, to dwie różne rzeczy. Domyślać się, a poczuć, jak to jest w konkretnej sytuacji, to tak dwie różne rzeczy. Żyć we wspierającym środowisku, a żyć w środowisku, które jest wyzwaniem, to totalnie dwie różne rzeczy. „Ogarniać”, bo tak trzeba, bo „wszyscy” tak robią, a prawdziwie wiedzieć i szanować to kim się jest i z tego żyć, to dwa różne życia.

Mam wrażenie, że wróciłam do Polski, by jeszcze głębiej odkryć to kim jestem i naprawdę nauczyć się to cenić i szanować. Będąc tam, w Irlandii, która dała mi oddech, przechodziłam przez lata swoistą rekonwalescencję. Irlandia była niczym przepiękne, zielone sanatorium, w którym dochodziłam do siebie. Karmiła mnie, szczególnie energetycznie, każdego dnia. Tam bycie empatką, istotą wysoką wrażliwą nie stanowiło większych trudności. Nawet się zastanawiałam czy w ogóle jestem kimś takim. I wróciłam do Polski. I coraz bardziej zaczęłam sobie zdawać sprawę z tego na jakich obrotach tu energetycznie pracuję. Ostatnio trafiam ciągle na mem: „Moje bezpieczeństwo wymaga dużej gęstości drzew i małej gęstości ludzi.” Cytat z Marshalla Rosenberga. Jakie to jest dla mnie prawdziwe. Tutaj, w Polsce, jest tłok. Ja to tak odczuwam. Zagęszczenie ludzi w Irlandii to tylko 4 mln na całą wyspę, tutaj dom na domu. Dlatego wyszukuję miejsca, gdzie nie ma ludzi, nie ma tego bzzzz, miejsca w naturze, które emanują spokojem i harmonią. Bo ja wszystko przetwarzam, a tu w Polsce jest sporo bodźców. Do tego angażuję się. W każdą rozmowę. Tak mam. I gdy tych rozmów jest dużo albo są długie albo w języku innym niż język mojej Duszy, czuję się wycieńczona. I tak, umiem postawić granice, umiem za sobą stanąć, umiem się wycofać. Po powrocie musiałam mnóstwo razy to zrobić, w realu i online. Ale stawianie granic to jedno. Poczucie wymiany, poczucie, że uwaga płynie w obu kierunkach, że nie tylko ja otwieram się na drugą osobę, ale również ona na mnie, na moją Naturę, to drugie. Dlatego potrzebuję dbać o moją Istotę, potrzebuję dbać o to, na co przeznaczam mój czas, moją energię i moją przestrzeń.

Tam, w Irlandii, miałam niewielu znajomych i przyjaciół, i spotykałam się z nimi raz na jakiś czas. Tutaj ciągle trafiam na kogoś znajomego i choć niezmiernie cieszą mnie i ekscytują te spotkania, bo jestem ekstrawertyczną empatką i kocham spotkania z ludźmi, to potrzebuję po prostu po nich odpocząć, potrzebuję mieć odstęp między nimi. Do tego sama energia Polski jest specyficzna. Mimo, że zdawałam sobie z tego sprawę zanim wróciłam, to jedno to wiedzieć, a drugie to doświadczać. Być częścią pewnego pola kolektywnego, a mieszkać w innym miejscu o innej energetyce, to zupełnie inne doświadczenie niż być częścią tego pola kolektywnego i mieszkać tam, gdzie ono jest najmocniejsze. Moje ciało potrzebuje tutaj zdecydowanie więcej snu niż tam i potrzebuje być znacznie częściej i dłużej w naturze i to takiej, do której nie dochodzą odgłosy cywilizacji. Potrzebuję tego niezmąconego pola, które dostraja mnie z powrotem do Źródła, które obmywa mnie z tych wszystkich bodźców.

Czytając ostatnio słowa Karoliny, którymi dzielę się poniżej, rozpłakałam się. Kontekst ostatnich 9 miesięcy w połączeniu z jej słowami zadziałał jak portal do wnętrza mojej Istoty. Karolina pokazując siebie, pokazała mi mnie. Jej poruszające przyznanie się przed sobą i przed innymi do swojej Natury i uhonorowanie jej, spowodowało, że moja wrodzona Natura poczuła się prawdziwie zobaczona, uznana, doceniona. Uświadomiłam sobie bardziej niż kiedykolwiek czym Ona jest i co wnosi. Zobaczyłam jak przez to, że naturalnie ze mnie wypływa i przez to, że mieszkałam w miejscu, które Ją na bieżąco regenerowało, rozdawałam ją i szczodrze obdzielałam nią innych. Dotarło do mnie jak niezwykle ważne jest to jak ja Ją widzę i traktuję, jak ja się z Nią obchodzę, że niezależnie od tego czy inni rozumieją czym jest i czego potrzebuje, ja muszę o tym pamiętać, ja muszę o Nią dbać, to musi być mój priorytet.

Tak bardzo do mnie dotarło jak ogromny energetyczny i emocjonalny wysiłek poniosła w ciągu tych miesięcy od powrotu do Polski. Z jak wieloma wyzwaniami i trudnymi, bolesnymi sytuacjami przyszło jej się zmierzyć. Jeszcze mocniej dotarło do mnie to, jak ważne jest w honorowaniu Jej słuchanie mojego ciała, intuicji i że nie mogę ich zagłuszać, bo płacę za to słoną cenę, bo sama sobie odbieram, bo sama siebie wyczerpuję. Dotarło do mnie bardziej niż kiedykolwiek to, jak cenne, uzdrawiające i transformujące jest Jej zatrzymywanie się przy drugim człowieku, prawdziwe czucie go, dawanie mu empatycznej, honorującej go przestrzeni, prawdziwe widzenie go, skupienie się na nim i że mam prawo odmówić, gdy Ona nie ma na to energii, czasu, przestrzeni, gdy nie czuje wymiany, gdy czuje, że ktoś próbuje z niej ssać czy Ją wykorzystywać. To ja jestem odpowiedzialna za to, czy ląduję na minusie czy honoruję swoją Naturę, swój Dar.

Zrozumiałam też głębiej to, dlaczego od jakiegoś czasu, a szczególnie od powrotu do Polski, odrzuca mnie od mediów społecznościowych, dlaczego muszę je sobie dozować. Teraz wiem, że wchodząc w nie, wchodząc tym samym w pewne pole, bum! robiłam nieświadomie energetyczną pracę. Teraz rozumiem, dlaczego jestem dużo bardziej uważna na to, dlaczego i kiedy do nich wchodzę oraz co czytam, oglądam. Gdy publikuję post czy nagranie, a robię to bardzo spontanicznie, wtedy, gdy ze mnie wypływa, to nie zawsze mam przestrzeń, by od razu odpisać na komentarze. Bo ja nie lubię po prostu przez nie przelecieć, byle co albo na szybko odpisać, bo nie doświadczam wtedy siebie, swojej wrodzonej Natury. Dlatego odpowiadam, gdy czuję, że to jest ten czas. Zatrzymuję się wtedy przy każdym komentarzu czuciowo, nawet, gdy to jest tylko serduszko czy ikonka i wielokrotnie czuję jak wiele niewypowiedzianych słów za tym stoi. Ja naprawdę czuję żywą istotę za każdą wypowiedzią i czuję kontakt. Każda wypowiedź jest dla mnie ważna i każda jest spotkaniem z osobą, która ją napisała. Czasem potrzebuję z jakimś komentarzem czy wiadomością pobyć zanim odpiszę. Kiedyś zmuszałam siebie do szybkiego odpisywania, ale to było tak nie moje. Zmuszałam się do odpisywania, gdy nie miałam na to energii i to mnie wycieńczało i powodowało, że chciałam wylogować się na zawsze. A przecież ja tu chcę być, chcę się z Wami spotykać, ale szanując w tym siebie, a szanując siebie, szanuję każdą i każdego z Was.

Przycisnęły mnie do muru okoliczności ostatnich miesięcy. To była naprawdę ogromna presja. Ale tak jak z węgla pod naciskiem powstaje diament, tak i u mnie z czegoś ciemnego, mrocznego wyłoniło się światło i klarowność, a moim oczom ukazała się wyraźniej moja Dusza – Dusza Alchemiczka. Czas najwyższy widzieć ją prawdziwie, czas najwyższy o Nią zadbać i obchodzić się z Nią tak jak Ona tego potrzebuje, czas najwyższy dać Jej odpowiednie warunki i pozwolić się Jej prowadzić. Ona transformuje w sobie i przez siebie to z czym ma kontakt. Przewala przez siebie ciągłe fale energii i je harmonizuje. Gdziekolwiek nie jest, z kimkolwiek nie jest, pracuje. Transformuje, uzdrawia, zestraja swoją obecnością. Ci, którzy Jej doświadczyli wiedzą doskonale o czym mówię.

Od dziecka jest ze mną, z Nią przyszłam. Nie została jednak rozpoznana, nie została doceniona. Liczyło się to czy posprzątam, czy zrobię coś praktycznego, a nie wysłuchiwanie, podnoszenie na duchu, metabolizowanie czyichś emocji. Jednocześnie właśnie do tego byłam używana. Wchłaniałam emocje, energie, byłam jak transformator dla mojego otoczenia. A w związku z tym, że nikt mi nie powiedział, że jestem empatką, bo nikt o tym nie wiedział, nie znałam bhp empaty, więc transformator od czasu do czasu się przepalał. Uwierzyłam więc, że jestem wadliwa, niezrównoważona, że migam się od pracy, że inni potrafią zrobić więcej pożytecznych i widzialnych rzeczy niż ja. Nauczyłam się wybijać siebie z zadumy, zawieszenia, bo to marnowanie czasu. Trzeba działać, działać i mieć tego namacalne efekty. Nie wiedziałam, że tak naprawdę non stop pracowałam… Teraz wiem.

Dziś odwiedziłam moje liceum i pomykając korytarzami szukałam tabla mojej klasy i mojego na nim zdjęcia. Było na najwyższym piętrze budynku. Minęłam się z paniami sprzątaczkami i jedna z nich zapytała: Kogo pani szuka? Odpowiedziałam wesoło – Siebie. Ale już znalazłam 😃
Dopiero po chwili dotarło do mnie to, co powiedziałam. Tak, już siebie znalazłam 💗

Karolino, z serca Ci dziękuję za Twoje świadectwo 🙏💗 Dziękuję, że jesteś i przypominasz mi o mnie samej 🙏💗

Oto słowa Karoliny Bochenek: „Jestem osobą naturalnie obejmującą wszystko, co znajduje się w jej otoczeniu. Jak siedzisz przy mnie, moja energia będzie Cię samoistnie obejmować. Nie mam nad tym kontroli, chociaż mogę to intensyfikować. Jak rozmawiasz ze mną, nie ważne jak, nawet na odległość, moja energia będzie Cię obejmowała.
Nie da się tego u mnie zatrzymać ani zmienić.
Nawet jak ja będę się czuła tak sobie, Ty będziesz się czuł/a jakoś tak utulony/a, jakoś tak bardziej ukojony/a, wyciszony/a, jeśli masz jakiekolwiek choćby otwarcie na mnie.
I co dla niektórych najważniejsze, będziesz mieć poczucie, że wreszcie ktoś Cię rozumie. Bo empata rzeczywiście czuje i rozumie bardzo dużo.

Ale bycie takim obejmującym nie jest łatwe.
Ciągle masz uczucie, że Ty obejmujesz, a sama rzadko jesteś obejmowana przez innych, a przynajmniej nie tak, jak Ty to robisz, wciąż jesteś przestrzenią dla innych, ale mało kto umie być przestrzenią dla Ciebie, wręcz przeciwnie: ludzie którzy czują tę przestrzeń u Ciebie naturalnie chcą z niej korzystać i często nawet nie przychodzi im na myśl, aby być tym samym dla Ciebie. Ty rozumiesz, doskonale wyczuwasz potrzeby i rozterki innych, oni niestety rzadziej rozumieją Ciebie, o ile w ogóle w to wnikają. Jesteś dla nich jakaś za duża, za szeroka, zbyt głęboka, zbyt wrażliwa. Twoja wrażliwość jest nie ogarnięcia dla większości ludzi. Rzadko masz poczucie, że ktoś Cię rzeczywiście widzi. Ty ogarniasz wiele poziomów istnienia drugiego człowieka, drugi człowiek ogarnia może cząstki Ciebie a większość jedynie wyobrażenia na Twój temat.
Ty łączysz w sobie mnóstwo przeciwieństw i pozornych sprzeczności, przez co czasem możesz wydawać się jakby rozmyta i nie do końca „widzialna”, bo większość ludzi funkcjonuje w kategoriach czarne-białe. A w Twoim świecie może na przykład istnieć reinkarnacja a jednocześnie nie istnieć. I to się u Ciebie kompletnie nie wyklucza. Naturalnie to niweluje też u Ciebie jakąkolwiek chęć walczenia o rację, bo zawsze przyznasz rację drugiej osobie, a jednocześnie samej sobie i nawet jeśli te racje są pozornie sprzeczne, dla Ciebie one mogą współistnieć.. Niestety dla wielu ludzi nie. Nie wystarczy im, że uznajesz i szanujesz ich poglądy czy podejście – chcą jeszcze byś miała takie same, czyli przyznała im „rację”.

Jednym z trudniejszych wyzwań takiej osoby jest to, że inni ludzie często jakby naturalnie zakładają, że skoro ma takie obejmujące jakości, to będzie przyjmować wszystko i służyć im jako narzędzie do obejmowania, do dawania zrozumienia, do trzymania przestrzeni itd. Oni jakby czują, że to jest Twoja naturalna jakość i jest ona dla nich tak wyraźnie odczuwalna i tak kojąca, że automatycznie zakładają, że służysz do tego właśnie celu. Że taka jest Twoja funkcja….
Że to Ty wszystko przyjmujesz, rozpuszczasz miłością, obejmujesz, słuchasz, trzymasz przestrzeń. A jakoś rzadko przychodzi im do głowy, żeby zaoferować to samo Tobie.
Dlatego empatyczne kobiety czy mężczyźni często czują się jak matki lub ojcowie dla innych ludzi.
Relacje z innymi ludźmi rzadko mają prawdziwie równe.
Łatwo się w takiej sytuacji wypalić.
Nie wyplają się Ci, którzy budują sobie swoją ważność na tych jakościach. Nie wypalają się Ci, którzy potrzebują czuć się ważni, przydatni, potrzebni i chcą innych ratować, spełniając się w roli ratownika albo po prostu mentora, nauczyciela itd.
Ale Ci, którym zależy na równiejszych relacjach wypalają się szybko.
Mimo swojego ogromnego otwarcia do ludzi, a nawet zewnętrznej ekstrawertyczności, taki empata często będzie wybierał samotność czy przebywanie w naturze niż z innymi ludźmi. Ponieważ inni ludzie rzadko go „ładują”, natomiast on samoistnie „ładuje” innych i nie jest to nic, co mógłby zmienić.

Jeśli masz w swoim życiu taką osobę, to wiedz, że ona cały czas „pracuje”. W dzień i w nocy „pracuje” energetycznie.w polu zbiorowym.
Potrzebuje mnóstwo wypoczynku.
Jej pole nigdy nie przestaje pracować z istotami, które są w jej polu, a więc także z Tobą.
Ona Cię cały czas obejmuje i towarzyszy Ci, nawet jak fizycznie nie ma z Tobą kontaktu.
Ale ona nie służy tylko do obejmowania innych.
To, że ma takie jakości w sobie nie znaczy, że musi i ma to ciągle robić i tylko to. Że taka jest jej funkcja.

Jeśli masz w życiu taką osobę, zadzwoń lub napisz do niej czasem, TYLKO po to, zeby posłuchać JEJ. Żeby jej dać przestrzeń. Żeby ją objąć. Zeby zapytać, czy coś możesz dla niej zrobić, gdy powie, że źle się czuje. I nie wydzielaj jej swojej uwagi i przestrzeni, czekając tylko, aż skończy dzielić się sobą, żeby znów móc od niej wziąć, żeby znów użyć ją jako narzędzia do obejmowania Ciebie. Poświęć chociaż raz na jakiś czas całkowitą uwagę tylko jej.

Wielu ludzi powie, że empata musi się nauczyć wyrażać swoje granice i potrzeby, a także sięgać po to czego chce.
Owszem, calkowicie się zgadzam. Bez tego ani rusz.
Ale on potrzebuje czegoś więcej niż stawianie granic i wyrażanie potrzeb. Co mu po tym, jeśli druga strona i tak nie jest gotowa zaoferować mu tego, co sam oferuje jej?
A empata bezbłędnie to wyczuwa.
Empata nie będzie się Tobie uzewnętrzniał, ani dopominał się o cokolwiek u Ciebie, jeśli poczuje, że nie jesteś tym zainteresowany, że nie chcesz go widzieć, nie chcesz go słyszeć, nie chcesz wcale być dla niego chociaż przez chwilę, ze nawet jak słuchasz, to Ciebie nie ma do końca.
Empata bezbłędnie to wyłapie i nie będzie się dzielił wówczas sobą, nie będzie się przepychał z Tobą o uwagę czy przestrzeń dla siebie, skoro czuje, ze nie możesz albo nie chcesz mu jej dać.
Nie będzie się też dzielił z Tobą sobą, gdy zobaczy, że nie umiesz po prostu być, przyjąć tego, tak jak on przyjmuje Ciebie, tylko już masz w zanadrzu mądre wykłady, rady, analizy, które zwykle kompletnie nijak się mają do niego i jego sytuacji, bo żeby cokolwiek w ogóle radzić takiej osobie, trzeba naprawdę ją dobrze znać i chcieć ją zobaczyć.

Empata to też człowiek…I żeby móc funkcjonować w tym świecie w zdrowy sposób potrzebuje swojego osobowego ja bardziej niż inni.”

💗

10 przemyśleń nt. „Dusza Alchemiczka

  1. Samo sedno głębokości ❤️Jakie to wszystko w punt i takie prawdziwe.. W końcu zaczynam się rozumieć jako dar❤️Dziękuję z serca

  2. Czesc Magdo, dziekuje ze sie podzielilas swoimi i Karoliny przemysleniami – DZIEKUJE – taaak – po raz enty taak – i wiesz dlatego ze wlasnie Ty tak obejmujesz to ja moge poczuc siebie – bo czuje ze Ty taka jestes i taak duzo juz zrobilas i za to Ci dziekuje , dziekuje z calego mojego serca. I z tej wdziecznosci wysylam Ci moja energie ktora tez obejmuje – dla Ciebie 🙂

  3. Dzień dobry,
    Przeczytałam ten post kolejny już raz,
    I kolejny raz podejmuję próbę napisania, jak przeogromnie to, co w nim zawarte, jest dla mnie ważne,
    I nie znajduję słów…..
    Karolino, Magdaleno,
    Z Wdzięcznością za ujęcie sedna i meritum w słowa,
    Sama Żywa Prawda,
    Przytulam Sercem,
    Aga

  4. Dziękuję. Wybrzmiało tu wiele z tego,co jakiś czas temu zaczęłam zauważać u siebie. Potrzebuję osoby która otworzy się na mnie i da odrobinę przestrzeni,ale jeszcze nie znalazłam. Spotykam raczej tych co chcą brać ode mnie. Kojąco wpływa na mnie przyroda,myślę o życiu gdzieś w głuszy, mimo,że kocham ludzi i lubię kontakt z nimi.

  5. Nawet nie wiem co mam napisać, tak pięknie to wszystko napisałaś , jakbyś mnie znała i wszystko o mnie wiedziała. Ty to po prostu wszystko wiesz, bo jesteś i czujesz.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *